poniedziałek, 30 czerwca 2014

SŁÓW KILKA O HELEN KELLER

Helen Keller urodziła się 27 czerwca 1880 w Tuscumbii, małej mieścinie w Stanach Zjednoczonych. Gdy miała dziewiętnaście miesięcy przeszła chorobę – zapalenia opon mózgowych, w efekcie której utraciła wzrok i słuch. W pierwszych latach życia poznawała świat za pomocą dotyku (często kończyło się to kontuzjami!), ale miała problem z komunikacją. Opanowała jedynie proste gesty. Kiedy miała ok. siedmiu lat do jej rodzinnego domu przybyła nauczycielka Anna Sullivan, która przez wiele kolejnych lat pokazywała Helen świat swoimi oczyma.
Wydarzenie, które na zawsze zmieniło życie Helen nastąpiło przypadkowo, gdy z pompy znajdującej się w ogrodzie wylała się na jej rękę zimna woda i w tym samym momencie nauczycielka wypisała na jej drugiej ręce słowo ,,woda’’. Od tej chwili wiedziała, że każde słowo (rzecz) ma swoja nazwę. Opanowała kilka języków obcych w tym język: francuski, niemiecki, grekę oraz łacinę. Ukończyła z wyróżnieniem studia na wydziale humanistycznym, broniąc potem doktorat.
Helen, dzięki swojej ciężkiej pracy i zaangażowaniu w prace, które wykonywała, osiągnęła więcej niż przeciętny zdrowy człowiek. Była inteligentną osobą, przyswajała wiedze w błyskawicznym tempie. Nauczyła się pisać i czytać w brajlu, dotykowo odczytywała mowę z ust tj. odczuwania układu warg i wibracji za pomocą opuszków palców. Już po kilku miesiącach nauki z Anną Sullivan przyswoiła wiele nowych zwrotów, dzięki czemu swobodniej mogła się wypowiadać.
Niesamowite jest w niej to, że mimo iż straciła wzrok i słuch w bardzo wczesnym dzieciństwie, szczegółowo potrafiła opisywać ludzi oraz wydarzenia. Posiadała niezwykłą lekkość w opisywaniu tego, co się działo. Zdolności pisarskie pozwalały jej w nadzwyczajny sposób opowiadać o swoim życiu w ciemności, przezwyciężaniu trudności i przeciwności losu, niosąc nadzieję osobom niepełnosprawnym i nie tylko.
Osiągnięcia jej życia pokazują, jak wielką miała w sobie siłę i chęć walki o własny los. Pomagała także innym, walcząc o ich wyższy komfort życia. Nie jest ona jedyną osobą głuchoniewidomą, której się powiodło, ale z pewnością wyjątkową – życie było dla niej pasją. A największy jej sukces? To, że na własnym przykładzie udowodniła, że niepełnosprawność nie jest tragedią, ale bodźcem do działań. Dzięki niej możemy nauczyć się celebrować każdy dzień i przestać sobie wmawiać, że coś wydaje się niemożliwe. Piękny byłby świat, gdybyśmy potrafili żyć tak jak Helen…


Oprac.: Dagmara Komasa