niedziela, 21 czerwca 2009

"TO WCALE NIE JEST TAKIE ZŁE" - opowieść Jerzego Malca z warsztatów w Bydgoszczy

TO WCALE NIE JEST TAKIE ZŁE

Tłumaczyli mi, przekonywali a ja byłem trochę sceptyczny i opierałem się propozycji wzięcia udziału w warsztatach szkoleniowych w Bydgoszczy. Zasiane ziarno nieznanego zaczęło jednak kiełkować i pod dużą dozą namawiania ze strony przyjaciół z TPG postanowiłem jednak wziąć w nich udział. Zgłosiłem koledze Andrzejowi swój akces i w dniach 15 – 26 kwietnia zostałem zaproszony do stolicy Kujaw.

Z lekkim drżeniem serca wsiadłem w Gdyni do pociągu i wraz ze stukotem kół ubywało adrenaliny związanej z niepewnością i czymś nowym, czego do tej pory nie miałem frajdy poznać. Dodatkowym sympatycznym asumptem do tego, że to jest dobra decyzja było to, że w Gdańsku dosiadło się do mojego przedziału grono wspaniałych ludzi, którzy zaoferowali mi bezinteresowną pomoc w rozładowaniu rozterek, obaw i niepokojów. Fajni ludzie, fajne koleżanki a przede wszystkim profesjonalni przewodnicy. A wśród nich wyróżniała się Oleńka, która zaoferowała mi wszechstronną pomoc. Pomoc ta przerodziła się w opiekę a później w przyjaźń, serdeczność i sympatię związaną ze wspólnym udziałem w podróży do Bydgoszczy na warsztaty szkoleniowe. Początkowo w trakcie podróży atmosfera była trochę wyczekująca i związana z lekkim dystansem. Ale każdy kilometr łamał panującą atmosferę i tuż przed celem podróży byliśmy zgrana paczką, która wzajemnie świadczyła sobie uprzejmości oraz miłe towarzystwo. Podróż minęła szybko i przyjemnie a w Bydgoszczy zostałem przekazany pod opiekę tłumaczy – przewodników. Tutaj pierwsze skrzypce odgrywała dla mnie przesympatyczna moja opiekunka Kasia - studentka z Bydgoszczy. Wzięła mnie pod stałą kuratelę dzięki czemu czułem się dobrze, swobodnie i jak w rodzinie. Ta bezpośrednia i permanentna opieka zaowocowała w późniejszym czasie osobistymi relacjami koleżeńskimi i przyjaźnią. Odtąd zrozumiałem, że moje dotychczasowe obawy były niepotrzebne i bezzasadne.

Pobyt w ośrodku w Bydgoszczy to ciągłe pasmo nowych doznań związanych z dostosowaniem osób niepełnosprawnych do wymogów współczesnego rynku związanego z pracą, dostępem do niej, do komunikacji z innymi niepełnosprawnymi a także funkcjonowaniem w świecie ludzi bez tych dysfunkcji, których my doświadczyliśmy. Zapewniono nam tu konsultacje z gronem profesjonalnych fachowców: psychologów, doradców zawodowych a także trenerów życia codziennego.

Psycholog otwierał w naszych regułach postrzegania świata zewnętrznego nowe perspektywy godzenia się z trudnościami świata współczesnego i naszym – a głównie moim – sposobem na bycie w nim. Doradcy zawodowi przekazywali nam swoją wiedzę związaną z nowymi formami poszukiwania pracy, budowania listów motywacyjnych, pisania życiorysów, prowadzenia rozmów z potencjalnymi pracodawcami. A tak ogólnie mówiąc – przekazywali nam jak najlepiej się sprzedać aby potencjalny pracodawca chciał nas zatrudnić.
Od Warsztaty 15.-26.04.2009

W tak krótkim artykule trudno jest mi opisać szczegółowo te wszystkie formy zajęć warsztatowych prowadzonych przez TPG w ośrodku szkoleniowym w Bydgoszczy, dlatego gorąco zachęcam do zapoznania się i brania bezpośredniego udziału w takich formach terapii zajęciowej.

Dodatkowo chciałbym podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami wynikłymi w trakcie zajęć związanych z samorealizacją swoich codziennych potrzeb. Na spotkaniach uczyliśmy się właściwej orientacji przestrzennej, alfabetu Brajla, codziennych zachowań i zasad poruszania się w świecie osób słyszących i widzących.

Moje obawy, o których pisałem na początku artykułu okazały się ostatecznie całkowicie bezzasadne, tym bardziej gdzie ja jako osoba całkowicie niewidząca zostałem tak dobrze przyjęty przez pracowników TPG. Zawodowo spełnili się profesjonalnie i bez zarzutu. W tym momencie chcę jeszcze raz napisać o tym, że pomiędzy nami nawiązały się dodatkowo osobiste dobre relacje podtrzymywane i budowane w trakcie organizowanych przez nich wycieczek, wieczorków i innych zajęć kulturalno rozrywkowych.

W trakcie 11 dniowego turnusu doznałem samych pozytywnych przeżyć, dużo się nauczyłem a co najważniejsze – poznałem wielu wspaniałych ludzi, dla których jedyną pożądaną zapłatą za ich ciężką pracę jest wdzięczność ich podopiecznych i zwykłe, ale jakże piękne, słowo: dziękuję.

Jerzy Malec Gdynia – czerwiec 2009